4 sty 2013

5 (nie)najlepszych argumentów

(prze)pisane #1 sezon 2012/13
Co się dzieje gdy pisze ktoś
niekompetentny
Czy zdarzyło się wam trafić na artykuł który był poparty tak beznadziejnymi argumentami, że chcielibyście wręczyć ich autorom antynagrody?

Poniższy ranking nie sprowadza się do banalnych argumentów. Jest on raczej wynikiem ciężkiej pracy blogerów, duchownych i naukowców. Poniżej znajduje się moje zestawienie.

Twój głos (w formie komentarza) jest równie ważny.

MIEJSCE 5 Amator korespondencji

Pewien ‘publicysta’ zamieścił na portalu eioba.pl bardzo ciekawy, aczkolwiek krótki tekst pt. „Bardzo krótki tekst przeklęty”. Nazwa urocza, a w nagłówku widniał napis „nie czytaj bo umrzesz”. Co takiego autor chciał przekazać?

„Czytanie listów, zawartych w skład Nowego Testamentu narusza zasadę prywatności korespondencji i jako przestępstwo podlega karze pozbawienia wolności.”

Cały ten ‘artykuł’ ominąłbym i wrzucił w niepamięć, gdyby nie jeden mały szczególik. Ten tekst był rekomendowany 31 razy przez użytkowników serwisu eioba.pl (a jak na ten serwis to całkiem nie mały wynik).

Poza tym, że większość światłych inaczej zachwalała treść tego ‘eseju’ zawiera on pewien mankament. Z tego co wiem to listy są cennym źródłem historycznym. Według tego rozumowania, archeolodzy powinni iść za kratki, gdyż nie omieszkają czytać cudzej korespondencji czy nawet czyichś pamiętników.

MIEJSCE 4 Mistrz porównań

Kolejny nominowany na pierwsze miejsce w rankingu argument, znalazłem na jednym z najpopularniejszych blogów w Polsce.

Kominek liczy ponad 300 tys. wejść. To dobrze, ale poznałem go od złej strony. I niestety, piętno tamtego artykułu pozostanie w mej pamięci jeszcze długo. W artykule pt. „10 typów ludzi których nie lubimy” można było przeczytać...

„Nie lubię: Taksówkarzy pytających, którą trasą mają jechać Zawsze wiem wtedy, że za kierownicą siedzi gnida, która chce mnie naciągnąć. To tak jakby lekarz pytał pacjenta jak ten chce być leczony. Każdy klient chce dojechać na miejsce jak najszybszą trasą i każdy uczciwy taksówkarz o tym wie. Pytają wyłącznie dlatego, że mają nadzieję usłyszeć kierunek z dłuższą trasą.”

Moją uwagę szczególnie zwrócił fragment z lekarzem... „To tak jakby lekarz pytał pacjenta jak ten chce być leczony”. Ciekawe stwierdzenie, nie uważacie? Czy jak lekarz wykryje u kobiety raka piersi, to bez konsultacji z pacjentką przeprowadza mastektomie? Według sławnego Kominka najwyraźniej tak.

MIEJSCE 3 Łowcy czarownic

Jeszcze lepsze, dlatego wyżej punktowane, padło porównanie w jednym z katolickich czasopism. Nie pamiętam jak dokładnie się nazywało, ale do dziś świetnie kojarzę jedno szczególne zdanie.

Był to artykuł dotyczący ateistów. Pewien ksiądz przyrównał w nim nagonkę, jaką robią na Katolików niewierzący w Boga, do polowania na czarownice. Przepraszam bardzo, ale kto palił czarownice na stosie jak nie Kościół?

MIEJSCE 2 Troska o wiernych

Niechybnie zbliżamy się do pierwszego miejsca w rankingu. Tymczasem bezlitośnie bierzemy się za wszystkim dobrze znane zalecenie Kościoła Rzymskokatolickiego.

Jakiś czas temu Kościół wystosował do wiernych list w którym zawarte były informacje co do pochówku. Nadmieniono w nim, że lepiej by było aby msze odprawiać nad całym ciałem zmarłego, a nie nad jego skremowanymi prochami. Kremacji poddać można ciało już po msze.

Kościół w tym wypadku wykazał się ‘rozwagą’ i ‘szczerą troską’ o wiernych/swoje portfele (niepotrzebne skreślić). Gdyż jak to argumentują „kremacja to zwyczaj pogański”. Nie żeby inne zwyczaje, takie jak ubieranie choinek, malowanie pisanek, Boże Narodzenie czy Halloween, były pochodzenia pogańskiego. Jak to powiedział niegdyś Ignacy Krasicki...

„Każdy to czyni co zyskowi sprzyja,
Ksiądz ludzi grzebie, a doktor zabija.”

Pierwsze miejsce nie przypadnie jednak amatorowi cudzej korespondencji i jednocześnie znawcy archeologii. Podium nie będzie także udziałem Kominka i jego lekarskich zamiłowań. Wygrana nie przypadnie również redaktorowi czasopisma kościelnego. Kto więc zasłużył na niechlubne pierwsze miejsce?

MIEJSCE 1 Za a nawet przeciw

Za nonsens i powszechne uznanie wśród ludzi wykształconych. Za powszechność i zdominowanie książek naukowych. Tak w wielkim skrócie można opisać zasługi których dokonały Hatteria - jaszczurko podobny mieszkaniec wysp położonych nieopodal Nowej Zelandii, oraz Latimeria - ryba pochodząca z okolic zachodniego wybrzeża Madagaskaru.

Choć różne, mają ze sobą wspólną cechę. Są uważane za żywe skamieniałości, czyli zwierzęta które uważano za wymarłe dawno temu, a jednak w niezmienionym stanie przetrwały do dziś. I co w tym nadzwyczajnego? W zasadzie nic, dziwny natomiast jest fragment z pewnej książki...

„W trwającej wiele miliardów lat historii rozwoju organizmów żywych pojawiały się i znikały liczne gatunki (…) w ich miejsce powstały nowe, lepiej przystosowane do zmieniającego się środowiska.”

„Niektóre pradawne gatunki jednak przetrwały” – ciągnie kolejny akapit – „a ich odkrycie stawało się zawsze wielkim wydarzeniem i kolejnym dowodem na istnienie procesu ewolucji (!) w świecie organizmów żywych.”

Jeżeli dobrze zrozumiałem (jeśli nie poprawcie mnie), choć niektóre organizmy pozostały nie zmienne od miliardów lat, a co za tym idzie, proces ewolucji nie odegrał żadnej roli na tych stworzeniach, to i tak są dowodem na istnienie ewolucji? Teraz już wiem co naprawdę znaczy powiedzenie ‘za a nawet przeciw’. Ciekawe co by było gdyby ktoś przykład niezmienności gatunkowej podałby jako dowód zaprzeczający istnienia procesów ewolucyjnych. Jak tak dalej pójdzie to istnienie Boga będzie dowodem popierającym istnienie ewolucji.

Ja jednak naukowcem nie jestem, ani księdzem, ani też sławnym blogerem, redaktorem czy znawcą archeologii. Jestem tylko kimś mało istotnym, kimś piszącym na podrzędnym blogu który nigdy nie zdobędzie popularności. Nikt nie będzie wydawać żadnych ohów i ahów nad moim tekstem. Moje zdanie jest więc niczym w porównaniu z oświeconym ludźmi, których miałem czelność wymienić nieco wcześniej.

(artykuł z moich archiwów...) 

Pobierz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O blogu

Moje zdjęcie
Pisane Inaczej to niezależne źródło wartościowej, śmiesznej i przyjemnej (?) opinii...